niedziela, 22 lutego 2009

Szycie

Dziś z Andrzejem zszyliśmy kadłub - wygląda imponująco!

Wcześniej, w tygodniu po pracy skleiłem pawęż z dwóch części, co zajęło ok. 1,5 godziny i było bardzo łatwe.

Dzisiejszy zaś dzień zakończyliśmy przymierzając pokłady i gretingi (na razie na sucho) do gotowego kształtu kadłuba! Kadłub dał się podnieść we dwóch i odstawić na miejsce spoczynku, pewnie do następnego weekendu.
Szyliśmy drutem miedzianym - dopóki się nie skończył (sic!), stalowym i tyrtytkami (znaczy plastikowymi opaskami do kabli, które robią "trrrrrytt"). Wszystko w zasadzie idealnie pasowało - byłem aż zdziwiony. Miejsce największego naprężenia pasów sklejki - dziób - musieliśmy polewać wrzątkiem, żeby łatwiej móc go dogiąć i połączyć, wtedy poszło z nim już znacznie łatwiej. Cała operacja szycia łodzi zajęła jakieś 4 godziny, po odliczeniu sprzątania i przygotowywania miejsca pracy... i była naprawdę niezłą zabawą, bo zasadniczy kształt łodzi wyłania się bardzo szybko - wręcz nagle - i stosunkowo niskim nakładem pracy.


Pierwsze elementy przygotowane do szycia




Zszyte dno i niektóre grodzie. Sklejka w części dziobowej stawia opór...


... dlatego jest "torturowana" gorącą wodą i ściągaczami





niedziela, 8 lutego 2009

Początek, sklejanie pasów poszycia

Po dwóch przeprowadzkach łódki do hangaru przy ulicy Solec - czas pokaże czy również tymczasowego - wreszcie rozpocząłem budowę, w około miesiąc po rozcięciu elementów na ploterze. Świadomość straty czasu bardzo mnie uwierała, dlatego początek budowy przyniósł poza satysfakcją wielką ulgę, że coś już drgnęło. Zdążyć trzeba do lipca, fiordy Norwegii szybko stygną...


Mimo że to na razie sam początek i nad łódką przepracowaliśmy z kolegą około 4 godzin, świadomość rozpoczęcia budowy sympatycznie na mnie działa - teraz przekroczyłem kolejny etap, po którym już nie można się wycofać. Na razie sklejone zostało dno i wszystkie pasy poszycia w docelowe, długie kształty. Prace nie były specjalnie trudne - raz tylko mieliśmy moment zwątpienia nad wymiarami, które po sklejeniu nie chciały się zgodzić - okazało się jednak że mierzymy ze złej strony pasa :) Jeszcze pawęż rufowa i będzie można zacząć najprzyjemniejsze - szycie.


Następny etap robót niestety muszę odsunąć na drugą połowę lutego ze względu na dłuższy przymusowy wyjazd - po powrocie mam nadzieję, że prace nabiorą lepszego tempa.