wtorek, 14 kwietnia 2009

Laminowanie

W Wielką sobotę zacząłem laminowanie. Niestety, przez Święta mogłem poświęcić tylko 1 dzień, wskutek czego po dojeździe na nowe miejsce postoju łódki, przygotowaniu sobie warsztatu do nowego etapu i wszystkich opcjach przygotowawczych typu kawa, piwo, obiad... ;-) udało mi się do wieczora pokryć pasami tkaniny szklanej zaledwie jedną gródź. Następnym razem pójdzie już dużo szybciej. Było wilgotno i dość chłodno, także żywica nie stwardniała nawet jeszcze następnego dnia rano.
Nadmienić też muszę, że przewiozłem uprzednio kadłub w nowe miejsce - do garażu. Obyło się bez żadnych problemów, ani uszkodzeń - szpachla trzymała dobrze, wiele drutow i opasek jest już zdjętych.






sobota, 4 kwietnia 2009

Szpachlowanie zakończone

Dziś zakończyłem szpachlowanie wnętrza kadłuba... niemalże. Będą jeszcze poprawki w dziobowej komorze wypornościowej, gdzie zaczynałem i narobiłem trochę bigosu, a także kilka miejsc gdzie trzeba trochę dołożyć, żeby zakryć wypukłości po drutach miedzianych ładnymi i gładkimi zaokrągleniami. W każdym razie mój tymczasowy cel został osiągnięty, bo jutro - po związaniu ostatniej partii szpachli - łódź będzie wystarczająco sztywna do transportu w inne miejsce montażu (było to przewidziane). Łódź pojedzie w środku dużej przyczepy, na swoich normalnych warsztatowych podstawkach, przypasana dla zabezpieczenia do podłogi przyczepy. podsumowując - już po kilku szczelinach dla praktyki, szpachlowanie jest umiarkowanie łatwe, chociaż dość pracochłonne, także lepiej mieć pod ręką jakieś piwo :-)

Inne osobiste wnioski o różnych szpachlach epoksydowych:


Krzemionka koloidalna z uwagi na to że jest bardzo drobna, daje piękną gładką powierzchnię, gdy kładzie się ją lub wlewa w szczeliny, ale niestety według mnie jej rzekome przyleganie do pionowych powierzchni jest przereklamowane. Nie spływa dopiero po dodaniu ilości, która utrudnia jej nakładanie, co według mnie czyni ją mało praktyczną.
Szpachla z pyłem drzewnym - Stosowałem dwa rodzaje pyłu drzewnego z różnych źródeł, pierwszy zawierał więcej widocznych gołym okiem małych drzazg, co dobrze go stabilizowało i zapobiegało spływaniu, ale obowiązkowo było potrzebne gładzenie go szmatką nasączoną rozpuszczalnikiem, żeby szpachla zastygła na w miarę gładką powierzchnię. Drugi pochodził z cyklinowania parkietu dębowego w moim mieszkaniu i jest bardzo drobny - świetny do szpachlowania, chociaż minimalnie bardziej podatny na spływanie ze stromych powierzchni, niż pył z grubszymi wiórami (dlatego zaczynałem nim pracę od najmniej nachylonych łączeń, przechodząc do pionowych, w miarę jak szpachla gęstniała). Daje od razu gładką powierzchnię, przecierałem go rozpuszczalnikiem tylko miejscowo.