niedziela, 24 maja 2009

Listwy odbojowe

Ten weekend upłynął głównie pod znakiem mocowania listw odbojowych zewnętrznych. Nie było to specjalnie trudne ani pracochłonne, choć jak się robi w pojedynkę to wszystko idzie wolniej. Dociąłem też spacerblocki (26 w sumie) pod listwę wewnętrzną, ale z braku odpowiednich wkrętów nierdzewnych i faktu niedzieli, zostawiłem je do przyklejenia na następny raz. Zaszpachlowałem ładnie dziury po zbyt przegłębionych wkrętach listwy odbojowej wykorzystując mieszankę epidianu, mikrobalonów i pyłu drzewnoego - wyszedł mniej więcej kolor sklejki i o to chodziło. Skleiłem także miecz z dwóch części (od cholery żywicy i od cholery kg docisku potrzebne było), doszlifowałem połączenie palcowe pokładu rufowego, półpokładów i ławki - żeby skleić je następnym razem i... w sumie tyle. Trochę mało, czuje niedosyt - chętnie robiłbym cały tydzień, albo 2, gdyby nie praca... :-/














środa, 20 maja 2009

Przyklejenie dziobnicy

Jeden dzień pracy zajęło mi przyklejenie dziobnicy. Zacząłem od heblowania i szlifowania dziobu, aby uzyskać szerokość potrójnej sklejki, z jakich składa się uprzednio sklejona w tygodniu dziobnica. W miejscach gdzie tworzył się prześwit, którego nie udało się zlikwidować (zostaną naniesione małe poprawki do następnych projektów) po prostu zostawiłem zbiegające się panele burt bez zeszlifowania, żeby nie powiększać szczeliny. V-kształtną dolinkę wypełniłem szpachlówką. Kształt dziobnicy również nieco poprawiałem. Wiercenie otworów pod śruby montażowe poszłoby szybciej, gdyby nie to, że tego dnia dysponowałem tylko wkrętarko-wiertarką akumulatorową i co chwila musiałem ją ładować, a należy wspomnieć że dziobnicę trzyma w sumie aż 8 sporych nierdzewnych wkrętów. Przykleiłem ją na żywicę epoksydową, oczywiście po zaimpregnowaniu, ale dodałem pyłu drzewnego - trochę mniej niż do szpachlowania, ale na tyle, żeby nie spływała za bardzo. Po przykręceniu i przyklejeniu okazało się, że szczyt dziobnicy "patrzy w lewo", musiałem więc dociągnąć go skomplikowaną kombinacją ścisków stolarskich i jednym pasem transportowym, aby do związania żywicy był odciągany w prawo. Obracanie łodzi do góry dnem, a później z powrotem nie było takie proste - sporo waży, w przyszły weekend postanowiłem ją postawić na wagę - zobaczymy ile już przytyła.

zeszlifowany dziób - uzyskujemy powierzchnię przylegania / klejenia


przymiarki

miejsce szpary pomiędzy dziobnicą a łodzią nie było prawie szlifowane, uzupełnienie pozostałej "dolinki" szpachlówką


nawiercone otwory pod śrubyw międzyczasie ostrym dłutem usunąłem wszystkie plastikowe i miedziane szwy

impregnowanie żywicą rozcieńczoną acetonem...

i dziobnica przyklejona!

czasem trzeba się wykazać pomysłowością...

poniedziałek, 11 maja 2009

Laminowanie zakończone

No... to był etap, który zabrał nieco czasu, a wygląd zewnętrzny łódki nie ulegał zmianie, przez co wszyscy obserwujący nasze (z Kasią, bo ostatnio razem pracujemy) poczynania mogli odnieść wrażenie, że niewiele się zmienia - tak naprawdę niby nic od momentu zszycia. Ale mnóstwo pracy zostało wykonane tak naprawdę - wczoraj położyliśmy ostatnie pasy tkaniny w dziobowej komorze wypornościowej, a na koniec zalaminowaliśmy połączenia palcowe (ten krótki etap zabrał tylko około 3h ze szlifowaniem włącznie). Najwięcej nieprzyjemnej roboty narobiłem sobie pierwszymi niezbyt udanymi szpachlowaniami, które szlifowałem. Użyłem do tego szlifierki kątowej z tarczą listkową, ale polecam to jedynie osobom, które mają wprawę. No i dochodzi do tego fakt, że nie miałem odpowiedniego dłuta. Szlifierka jest szybka i jest to zarówno jej zaleta, jak i wada - ja pracowałem nad szpachla na szczęście tylko w komorze wypornościowych, których i tak później nie widać. Nie narobiłem dużo szkód, ale zawsze używając szlifierki jest takie ryzyko. Poza tym wszechobecny pył w ogromnych ilościach sugeruje użycie dobrej maski z filtrami, którą na szczęście miałem (nie papierowej, czy nawet materiałowej...)
Na dziobie zamiast standardowego paska cienkiego i grubego, położyliśmy 2 paski 5-cm tkaniny i na to 3x paski 10-cm. W tygodniu po pracy postaram się skleić dziobnicę, żeby zamontować ją przy następnej wizycie przy łódce. Na warsztat pójdą wtedy także listwy odbojowe.






Uważaj na nieswoje narzędzia - tu efekt kątówki z niedziałającym wyłącznikiem (działa zaraz po podłączeniu do prądu)

środa, 6 maja 2009

Laminowanie - ciąg dalszy

Tym razem 3 dni pracy i większość została zrobiona, do zalaminowania w tym etapie został bagażnik dziobowy i obie komory wypornościowe. Tu niestety będę musiał najpierw poświęcić trochę czasu na zeszlifowanie zbyt obfitego i nierównego szpachlowania, ale oceniam to włącznie z laminowaniem na 1 dzień pracy - w ten weekend. Następnie laminowanie połączeń palcowych tkaniną szklaną! Jest też już drewno na maszt i rejkę - może będę miał co robić w tygodniu bez jeżdżenia do łódki?