sobota, 4 kwietnia 2009

Szpachlowanie zakończone

Dziś zakończyłem szpachlowanie wnętrza kadłuba... niemalże. Będą jeszcze poprawki w dziobowej komorze wypornościowej, gdzie zaczynałem i narobiłem trochę bigosu, a także kilka miejsc gdzie trzeba trochę dołożyć, żeby zakryć wypukłości po drutach miedzianych ładnymi i gładkimi zaokrągleniami. W każdym razie mój tymczasowy cel został osiągnięty, bo jutro - po związaniu ostatniej partii szpachli - łódź będzie wystarczająco sztywna do transportu w inne miejsce montażu (było to przewidziane). Łódź pojedzie w środku dużej przyczepy, na swoich normalnych warsztatowych podstawkach, przypasana dla zabezpieczenia do podłogi przyczepy. podsumowując - już po kilku szczelinach dla praktyki, szpachlowanie jest umiarkowanie łatwe, chociaż dość pracochłonne, także lepiej mieć pod ręką jakieś piwo :-)

Inne osobiste wnioski o różnych szpachlach epoksydowych:


Krzemionka koloidalna z uwagi na to że jest bardzo drobna, daje piękną gładką powierzchnię, gdy kładzie się ją lub wlewa w szczeliny, ale niestety według mnie jej rzekome przyleganie do pionowych powierzchni jest przereklamowane. Nie spływa dopiero po dodaniu ilości, która utrudnia jej nakładanie, co według mnie czyni ją mało praktyczną.
Szpachla z pyłem drzewnym - Stosowałem dwa rodzaje pyłu drzewnego z różnych źródeł, pierwszy zawierał więcej widocznych gołym okiem małych drzazg, co dobrze go stabilizowało i zapobiegało spływaniu, ale obowiązkowo było potrzebne gładzenie go szmatką nasączoną rozpuszczalnikiem, żeby szpachla zastygła na w miarę gładką powierzchnię. Drugi pochodził z cyklinowania parkietu dębowego w moim mieszkaniu i jest bardzo drobny - świetny do szpachlowania, chociaż minimalnie bardziej podatny na spływanie ze stromych powierzchni, niż pył z grubszymi wiórami (dlatego zaczynałem nim pracę od najmniej nachylonych łączeń, przechodząc do pionowych, w miarę jak szpachla gęstniała). Daje od razu gładką powierzchnię, przecierałem go rozpuszczalnikiem tylko miejscowo.