środa, 15 lipca 2009

Moment, w którym wiem, że trzeba przyspieszyć, bo nie zdążę

Nie idzie mi nigdy za dobrze wszelkie planowanie, mam do tego wstręt ze względu pewnie na moją pracę, która polega w dużej mierze właśnie na planowaniu i organizacji, dlatego w życiu prywatnym odpuszczam sobie w ramach odpoczynku. Za to jestem mistrzem improwizacji. Teraz jednak zrozumiałem, że do końca lipca zostały 2 weekendy i mnóstwo pracy: po tym weekendzie pozostanie jeszcze pomalowanie wnętrza na biało, dokończenie zaczętego lakierowania, odwrócenie łodzi, wyszpachlowanie (pewnie 1 dzień), nalożenie taśm (kolejny jak nic), zalaminowanie do linii wodnej, oblaminowanie samą żywicą wszystkiego, przyklejenie stępki, dopracowanie dolnej części dziobnicy, polakierowanie masztu i gretingów dziobowych, montaż olinowania ruchomego... w głowie się kręci, dlatego koniecznie muszę wziąć urlop... przed urlopem właściwym!

Przy ostatniej wizycie zawiódł mnie sromotnie kolega, którego imienia przez grzeczność nie wspomnę, a mieliśmy malować natryskowo wnętrze kadłuba. Dupa, nie pomalowaliśmy - pędzlem nawet nie zaczynałem, wychodzi średnio ładnie i zajęło by mi cały dzień, który postanowiłem lepiej wykorzystać. Przybył za to dzień wcześniej Pablo i dzielnie pomagał mi w dokuczliwym dla ciała szlifowaniu taśm z tkaniny szklanej - w 1 dzień udało się zrobić to w całym wnętrzu, na koniec wyszpachlować większe dziury powstałe przy szlifowaniu, a także zamontowałem wsporniki wolnej burty (w piątek skleiłem drugi) w postaci wygiętych na kopycie pasków 3-mm. Niedziela upłynęła pod znakiem chemicznych oparów lakierowania podkładem i lakierem pokładów (zdecydowałem ostatecznie, że pokłady nie będą białe!) i listew ozdobnych i wzmacniających. Na razie udało mi się nałożyć dopiero warstwę lakieru poliuretanowego na epoksydowy, nie do końca utwardzony podkład, więc jeszcze kilka warstw przede mną. Po południu, kiedy wszystko schło i i tak nie mogłem się dotknąć do niczego przy kadłubie, wziąłem się za szlifowanie steru i w około 2 godziny udało mi się nadać mu żądany profil i wyszpachlować drobne dziurki. Teraz w tygodniu maluje wszystko popołudniami, żeby zyskać na czasie i nie zajmować się tym w weekendy.

więcej zdjęć na Picasie